Rzadko bywam modna. Można powiedzieć
nawet, że prawie nigdy. Tym razem modzie uległam. Lubię tureckie seriale
/szczególnie historyczne/ i sama nie wiem, jak to się stało. Miłośniczką tego
gatunku telewizyjnego wcześniej nie bywałam. Żadne Isaury, mody na sukces i em jak miłość nie wciągały mnie. Obecnie niczym innym nie żyję, jak oczekiwaniem
na kolejny odcinek ulubionego serialu.
Może dlatego, że tureckie produkcje zrealizowane są na zupełnie innym
poziomie niż wszystkie inne, a szczególnie polskie? Każdy odcinek trwa nawet
ponad dwie godziny, więc wymiarem przypomina film kinowy. Także rozmachem.
Widać, że jest doinwestowany. Zrobiony z troską o szczegóły. To też działa na
widza, który w pierwszej kolejności chłonie wzrokiem. Do tego odpowiednio
dobrana świetna muzyka - na przykład TAKA albo TAKA czy TAKA. Zresztą nuty orientalne dawno podbiły moje serce.
W dialogach i monologach wykorzystano m.in. turecką poezję z czasów Imperium Osmańskiego.
- /.../ Nikomu nie zwierzę się z
moich trosk. Smutki swe wykrzyczę głębokim studniom. Łzy wyleję do morza, aby
zabrały je fale. Na wszystko, co mnie zaboli odpowiem ze śmiechem. Płakać będę
tylko za bliskimi. /.../
Nie potrafię
powiedzieć, która postać filmowa te poetyckie słowa wypowiedziała.
Nie to jest dla mnie ważne. Czymś niezwykłym staje się fakt, że zapamiętałam je, że
pozostały we mnie.
Interesujące jest „Wspaniałe stulecie”. Z niewiadomych
powodów polska telewizja przerwała emisję, ale ja oglądam dalej na „tajnych
kompletach”. Także „Vatanım Sensin - Jesteś moją ojczyzną” emitowany u
nas pod jakimś miłosnym tytułem, oraz „Diriliş Ertuğrul - Odrodzenie Ertugrul” i
„Paytakht Abdülhamid - Stolica Abdulhamid”. Wszystkie są świetne. Zwykle
kończą się niesamowitym zwrotem akcji, więc na kolejny odcinek czeka się
niecierpliwie, wręcz z wytęsknieniem. Żeby nie przegapić żadnego odcinka, prowadzę
serialowy kalendarz.
Tak więc żyję ostatnio
według kalendarzyka i tylko zaznaczone dni uznaję za dopełnione, o!
Co ja będę robić w lipcu
i sierpniu? Turcy zapowiedzieli wakacyjną przerwę w produkcji kolejnych
odcinków moich ulubionych seriali.
Te seriale to nie są zwykłe tasiemce o miłości, tylko filmy z konkretnym przesłaniem.
Na You Tube można znaleźć czteroodcinkowy serial o słynnej bitwie pod Canakkale, o której do tej pory Turcy śpiewają pieśni, zaś sam plac boju zamienili w muzeum.
Dużo mogę pisać na temat tureckich seriali, ale nie chcę nikogo przekonywać, że to nie są zwykłe produkcje, lecz coś wartościowego.